Ziemia Pszemka
Uśmiechem zdobywać świat

Skosztować Warszawy

To nie Prima Aprilis! 1ego kwietnia minęło równe 6 miesięcy odkąd wraz z moim dobrym kumplem Able po raz pierwszy razem odwiedziliśmy Warszawę a ja po raz pierwszy w życiu spotkałem na żywo YouTubera. Nigdy wcześniej nie odbywaliśmy tak długich wypraw! A tymczasem one zmieniły nasze nastawienie do dużych miast, sprawiając, że niemalże zakochaliśmy się w Warszawie. A jest w czym, bo to miasto wyrożnia się bardzo znacząco na tle innych polskch miast, zostawiając je daleko w tyle. Rozwój w tymże przepięknym mieście, którego historia jest naprawdę bogata zasuwa w niezwykłym tempie, budowa wieżowców jest tu dynamiczna jak nigdzie w Polsce, przesyt galerii handlowych i luksusowych hoteli, sprawia, że niczego tu nie brakuje. I nie jest niczym nadzwyczajnym, że w ciągu pół roku odwiedziliśmy stolicę aż cztery razy. Przyciąga nas jak magnes!

Cel wyprawy


Tydzień temu opowiadałem wam o tym wybrałem się do stolicy mojego województwa, by uścisnąć dłoń Panu Wałęsie. Była to jak wtedy wspomniałem, pierwsza wyprawa, gdzie naszym celem nie był YouTuber a polityk. Jak wiecie, Warszawa to co innego! Owszem można w niej spotkać masę polityków, zwiedzić Pałac Prezydencki czy Salę Posiedzeń Sejmu, ale my wypatrujemy MeetUpów na których możemy uzbierać sobie pamiątkowych selfików z gwiazdami Internetu, którymi później będziemy się dzielić na swoich stronach, forach, portalach itd. Tym razem było inaczej. Mimo, że szukałem w Internecie informacji o jakichś YouTuberach w Wawie, to nie znalazłem nic. Ale i tak sama Warszawa robi na nas na tyle ogromne wrażenie, że stwierdziłem, że bez tych filmowców się obędzie. W końcu nie w tej sprawie jedziemy do stolicy.

Plan dnia

Wstałem o 6:00 rano. Był 18 marca, dzień wyjazdu a ja wciąż niezdecydowany. Zastanawiałem się długo czy jechać! Znaczy chciałem jechać bardzo, ale moja mama stwierdziła, że to nie ma sensu, gdyż jak wszystkie do tej pory wyprawy na które się wybieraliśmy miały cel w postaci YouTube'rów a tym razem wycieczka nie obfitowała w takie ,,skarby". Faktycznie, jakby się tak zastanowić marnowanie ponad stu złotych nie jarało mnie absolutnie, pieniądze w moim życiu stanowią dość wysoką rangę, są zaraz za Bogiem, aczkolwiek dla mocnych przeżyć, którymi nafaszerowana była Warszawa, byłbym w stanie poświęcić cały mój dobytek. No może nie cały, ale jakąś jego znaczną część. W każdym bądź razie kolega o pszemkolandowym pseudonimie Able wydzwaniał do mnie wielokrotnie, a ja czując u niego nuty podenerwowania, stwierdziłem, że nie będę mu robić przykrości i tracił jego zaufania, skoro mu obiecałem to muszę się stawić na miejscu z którego ruszymy w kierunku największego miasta Polski gdyż celem naszej wycieczki było bardzo ważne spotkanie biznesowe, coś w rodzaju tego, które opisywałem pół roku temu.
Przekonałem mamę, że nie zamierzam wystawiać kolegi i skoro tyle dni pisaliśmy i telefonowaliśmy na temat wyprawy, to trza się sprężyć i jechać. Niestety busów było brak! Wsiadłszy więc w rodzinne auto, pognaliśmy na oddalony o 30 km Dworzec PKS na którym czekał mój kolega. Autobus miał wyjechać 9:50, już było ,,wpół do" a my ledwie w połowie drogi. Na szczęście autobus się opóźnił i mimo, że byliśmy 9:49 u celu to i tak trzeba było poczekać 5 minut, które spędziłem na gawędkach z kolegą, do których dołączyła się moja mama tłumacząc, iż mamy wrócić przed północą a nie tak jak poprzednio następnego dnia po południu. Jako, że IV przykazanie Pana Boga jest dla nas święte, usłuchaliśmy się grzecznie dorosłej kobiety kiwając głowami i zadowoleni wsiedliśmy do autobusu, który nadjechał o 9:54
Dzięki legitymacjom szkolnym zaoszczędziliśmy niezłe grosze (ok. 25 zł) a podróż minęła nam tak jak wszystkie inne poprzednie wyprawy, czyli na słuchaniu disco polo i muzyki zagranicznej. Do stolicy wjechaliśmy około 12:43, oczywiście na pełnym lansie. Wysiadając już mieliśmy obrany cel w postaci przejazdu MKSem do centrum. Tam zgodnie z tradycją odwiedziliśmy centrum handlowe Złote Tarasy, których próg przekroczyliśmy około 13:17  i po dokonaniu transakcji towaru w znanej sieci żywieniowej  McDonald's , z radością i trzęsącymi się uszami spożyliśmy pełnowartościowy posiłek na który składał się: McDouble, Kurczakburger oraz frytki średnie po czym, gdyż nie było za dużo czasu, pędem ruszyliśmy w kierunku metra.
Metro jest naprawdę mega, będąc w Warszawie warto skosztować tego rodzaju środka transportu, bo w żadnym innym polskim mieście go nie zasmakujecie. Nam takim ,,ekspresowym pociągiem" podróż zajęła niecałe 10 minut po czym wysiadłszy i znalazłszy się w rejonie Stare Bielany (dzielnica Bielany), z pomocą kilku osób i własnej orientacji sek... Ekhem! w terenie, znaleźliśmy budynek, w którym odbywało się spotkanie.

Nudny wykład

Próg nieco obskurnego domu przekroczyliśmy z drżeniem serca, tuż po 15stej. Baliśmy się! Spotkanie biznesowe w takim zwykłym domu?! A jak tam czeka na nas jakiś napalony pedofil?! Na szczęście nie zostaliśmy zru    ani a ciepło przywitani przez gospodarzy, po czym zaproszono nas do stołu pełnego obfitych ,,skarbów Bożych". Skoro żarcie darmowe, to chyba warto się nawpier  alać jak świnie?! W końcu raz się żyje! Gdzieś o 17:05 zaczęły się nudne i usypiające wykłady o pomocy upośledzonym czy coś takiego. Mnie to w miarę ciekawiło, gdyż mieszczę się w tym dziale, ale po wytrzymaniu niecałej godziny, zgodnie z Able stwierdziliśmy, że nic tu po nas i po napełnieniu torebek fiolowych bułkami, ciastkami i sałatkami uciekliśmy w kierunku metra, które zawiozło nas prosto do centrum.

Kolacja i odjazd


Wracając do punktu wyjścia, ponownie znaleźliśmy się w Złotych Tarasach, jedząc kolację w postaci
McWrapa i Shake'a Waniliowego oraz oglądaliśmy się za fajnymi dupeczkami, które spacerowały po galerii. Musicie mi uwierzyć, Warszawianki to kojący miodzik dla oczu! No, ale wybiła 19:00 i musieliśmy się zbierać na powrotny autobus do domu. Obiecaliśmy mamie, że wrócimy tego samego dnia, to trza dotrzymać słowa. Na Dworzec Zachodni dotarliśmy parę minut po 19:00, autobus powrotny był 19:13, więc nasza radość, że zdążyliśmy nie miała końca. Niestety jak to w naszym smutnym życiu bywa, okazało się, że ten przewoźnik nie jeździ, więc musieliśmy na dworcu czekać na autobus powrotny o 20:30. W międzyczasie w automacie z gorącymi napojami, ,,zamówiłem" gorącą czekoladę z mlekiem za 1,50, ale wrzuciwszy 5 złotych nie otrzymałem jednak napoju a ,,piątkę" rozmienioną na 20 monet. Super! Dostałem zbędne kilogramy w portfelu! Pełen łaknienia zauważywszy nadjeżdzający autobus, wsiadłem wraz z Able i wróciliśmy do domu.

Ankieta

Warszawa jest niezwykłym miastem co ostatnio uświadomił mi film na którym byłem z klasą, a jeszcze niedawno jeden z warszawskich wieżowców wygrał międzynarodowy konkurs co pokazało jej potęgę i zwycięstwo. Zastanawiam się więc, który wpis o Warszawie dać na ,,pierwszy ogień". Recenzję filmu wojennego o Warszawie (nie zdradzę tytułu!) który w zeszły czwartek (30 mar) oberzałem wraz z klasą czy ciekawy wpis o tym, jak Polska posiadała kiedyś najwyższy obiekt świata z nawiązaniami do współczesnych polskich budowli?
To zależy od was! Koniecznie oddajcie głos i do zobaczenia wkrótce! 

P.S. Dodałem też nowy artykuł z serii ,,Miliardy"! Zapraszam do czytnięcia! Natomiast...
6 kwietnia mija 666  dni odkąd założyłem Pszemkoland. Mam nadzieję, że się wtedy za mnie pomodlicie! 


Fotki i poprzednie wyprawy do Wawy:

1. Galeria zdjęć
2. Cyber Spotkanie
3. Noc YouTuberów
4. Spotkanie z Masnym

Sonda na stronę


Dodano: 3 kwietnia 2017, 18:00
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja