Ziemia Pszemka
Uśmiechem zdobywać świat

!!! 7000 WAS !!!

Nie minęły dwa miesiące od poprzedniej tysięcznicy...
A licznik zdążył nabić siedem tysięcy odwiedzin !!!


 
Licznik odwiedzin: od początku 7000 (44438 wejścia) u mnie!

Za często te artykuły, prawda? I nie mowa tu o ogólnych wpisach, ale o tych, które świętują każdy mój kolejny tysiąc odwiedzin. Ostatnio ekspansja przyspieszyła, więc i artykuły to uświetniające muszą pojawiać się częściej. Dla mnie to może i dobrze, bo i tak się nie uczę, rodzice nie mają sił, więc dają mi czasem laptopa, bym grzecznie siedział i nie darł ryja całymi dniami.

44 444 wejść

Było ciemno! Środa, 27 września. Obudziłem się pełen niepokoju i spojrzałem na telefon! Zegarek wskazywał po czwartej! Przeczuwałem, że coś nie tak! Szybko wszedłem w neta i obczaiłem noty na Pszemkoland. Brakowało niewiele, by przekroczyć próg 7 tysięcy. Pomyślałem, że warto przyspieszyć ten proces i zacząłem reklamować moją stronę w różnych miejscach Internetu. I tak kwadrans po czwartej spełniło się moje marzenie.
27 września 2017 ok. 04:15 licznik strony Pszemkoland ukazał mi śliczną liczbę 7 000 odwiedzin!

Raptem 5 godzin później, a dokładniej mówiąc, 5 godzin i 33 minuty później (liczone w samych minutach daje 333 minuty, w samych godzinach daje 5.55 godz.) o 9:48 moja strona przekroczyła 44 444 wejść. Nie jest to nic takiego, ale wizualnie chyba robi wrażenie, czyż nie? Odstęp czasu liczony w samych trójkach i piątkach a sam wynik liczony jest w samych czwórkach! Czyżby Illuminaci zawładnęli moją stroną? 

Wciąż tak szybko ()

Począwszy od 4 maja, kiedy to pobiłem rekord szybkości do tysiąca z września 2015 roku, ciągle wbijam tysiące szybciej od poprzednich, raz za razem ustanawiając nowy rekord. Tym razem dominata, była wyraźniejsza niż wszystkie. Dla porównania prędkość od 4000 do 5000 odwiedzin wynosiła 94 dni, a prędkość od 5000 do 6000 odw. 89 dni, co daje wbicie kolejnego tysiąca w 5 dni szybciej od poprzedniego. Dominacja tego tysiąca jednak szokuje! Bowiem ten tysiąc osiągnąłem w 33 dni szybciej od poprzedniego, czyli w aż miesiąc i 3 dni szybciej!
Na wbicie 7 tysięcy odwiedzin potrzebowałem raptem 56 dni, czyli niecałe 2 miesiące!
Osiągnąłem, więc kolejny tysiąc w miesiąc i jeden dzień szybciej niż Adele z ,,Hello" miliard wyświetleń na YouTube! Co tylko pokazuje, że moje odsłony wcale nie rosną w rytmie ,,Despacito".
 
Mecz Polaków z Czarnogórą

Wiem, że opublikowałem artykuł w momencie, gdy męska część moich widzów poprzywdziewana w
biało-czerwone szaliki szaleje przed telewizorami czy na trybunach. Wątpię, więc by oglądalność tego wpisu była duża, zresztą nigdy notowania mojej strony nie były dobre. Ale pniemy się ku górze. Nasze orzełki również.
Występujący w roli pomocnika Krzysztof Mączyński już w 6 minut od rozpoczęcia spotkania, uraczył nas piękną bramką. Niecałe 10 minut później, bo w kwadrans od pierwszego gwizdka, pięknego strzała oddał znany nam dobrze mąż polskiej trenerki fitness Anny Lewandowskiej, napastnik Robert Lewandowski. Mam nadzieję, że pomimo mojego zawiłego języka, rozumiecie iż zwyczajnie wygrywamy.

Duchy i zmory

Starałem się, by podziękowanie z okazji 7 tysięcy było jak najbardziej zbliżone do obecnych wydarzeń. Nie mogłem dziękować na trybunach, bo meczami nie interesuję się wcale, ale nawiązując do zbliżającego się tzw. ,,Święta Duchów" postanowiłem zapozować z dynią. Tak, jestem świadomy, że to amerykańskie święto, będące po części kpiną z oddawania czci zmarłym w naszym katolickim kraju się nie przyjęło, bo my wolimy dzień później pomyśleć nad grobami swoich przodków o czasach, gdy byli z nami, więc nie powinienem wykrzywiać mordy z tym pomarańczowym warzywem, tymbardziej, że jestem wierzący, ale powiem wam szczerze, że lata mi to koło du  ska, dlatego bez kozery dałem się sfotografować z tym bogatym w różnorakie witaminy kilogramowym warzywem.
Tak jak wszystko w moim życiu zwyczajnie mi lata, tak latały piłki w dzisiejszym meczu, który w momencie zamykania artykułu dobiegł końca. Cztery trafiły do nas, dwie dla Czarnogóry. I w przeciwieństwie do moich ocen, one wlatują do bramek a moje jedynki, regularnie trafiają do dzienników moich nauczycieli. I to jest moja zmora.

Ale co tam! Zapraszam was do obczajenia moich poprzednich podziękowań, dziękuję wszystkim za wsparcie jakie oddajecie na tej wykwintnej domenie Pszemkoland, zapraszam do komentowania, hejtowania, bo to daje mi masę radości i beki, i co? Do zobaczenia za tydzień, bo choć szkoła pokrzyżowała moje plany i stara się odebrać mi mój cenny czas, to ja chcę powrócić do cotygodniowego raczenia was moimi rozkminami. Do zobaczenia! 

Poprzednie ,,tysięcznice":


1.
!!! 6000 WAS !!!
2. !!! 5000 WAS  !!!
3. !!! 4000 WAS !!!
4. !!! 3000 WAS !!!
5. !!! 2000 WAS !!!
6. !!! 1000 WAS !!!


Z piłkarskimi emocjami,
Kibicujący Pszemek tl 


Dodano: 8 października 2017, 20:10
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja