Ziemia Pszemka
Uśmiechem zdobywać świat

Balanga w Zakopanem

Mimo, że 2018 rok trwa już dobre 20 dni, to postanowiłem wrócić do tamtych ostatnich chwil zeszłego roku, by skomentować najważniejsze rozrywkowe wydarzenie, które zostawiło daleko w tyle wszelkie konkurencje. Nie tylko pod względem oglądalności czy frekwencji, ale również z powodu dość sporych kontrowersyjnych sytuacji, które wymusiły na mediach masę artykułów związanych z wpadkami z tamtego wieczoru.
Zapraszam do lektury! 


Gwiazdy jakich nie było


,,Miłość, miłość w Zakopanem, polewamy się szampanem, rycerzem jestem ja a Ty królową nocy..."
Takimi słowami rozpoczęto największą sylwestrową zabawę w naszym kraju, na skalę jakiej jeszcze chyba nie było. A co takiego się stało, że powiało nowością? Cóż, to zapewne wiecie, ale nie zaszkodzi przypomnieć.
Po raz pierwszy na deskach ogromnej i pełnej świateł scenie w otoczeniu gór wystąpił Sławomir, znany jako gwiazda rock polo. I choć sam wokalista jak twierdzi, nie pozwala siebie wrzucać do jednego worka, to wielu Polaków jest zgodnych, że śpiewa on zwykłe polskie, ,,wieśniackie" disco polo. A prezes Polskiej Telewizji Jacek Kurski wie co dobre dla obywateli, więc sprytnie ogarnął temat zapraszając do zabawy Zenka Martyniuka, jedynego ,,prawdziwego" discopolowca, króla tego gatunku i w ogóle mega gwiazdę. Jakby tego było mało, postanowił zerżnąć trochę trendu od zachodu, przyciągając do nas gwiazdę rodem z Puerto Rico. I to chyba nie był najlepszy pomysł.

Playback za pół miliona

Nie jestem może jakimś wielkim fanem Luisa Fonsiego, ale zawsze fascynowały mnie sensacje muzyczne i związane z nimi medialne gorączki (takie jak puszczanie ich ciągle w radiu) oraz wariowanie liczników wyświetleń na YouTube. Marzyłem, by wróciły czasy ,,Ona tańczy dla mnie" z 2012 roku i 4 lata później Polska oszalała na punkcie ,,Oczów Zielonych". Brakowało mi jednak jakiegoś międzynarodowego, muzycznego szaleństwa, coś na wzór ,,Gangnam Style" i nie trzeba było długo czekać. ,,Despacito" stał się niesamowitym, letnim hitem, który osiągnął 4 miliardy odsłon w rok szybciej niż ,,tańczący koń" 2 miliardy. I za to pokochałem Luisa! Mimo fali krytyki i hejtu, która spadła na niego po sylwestrowym występie, nadal go szanuję, choć może nie do końca, bo sytuacja jaka miała miejsce w ten ostatni wieczór minionego roku, musi zostać poddana analizie.
O tym, że autor letniego przeboju pojawi się w Polsce dowiedziałem się 20 grudnia, gdy przez przypadek wpisałem jego nazwisko w Google. Początkowo myślałem, że to fake, ale informacji o jego wizycie była masa, więc stwierdziłem, iż to musi być prawda. Aż zapragnąłem wybrać się do Zakopanego, ale w porę uświadomiłem sobie, że przecież w telewizji więcej usłyszę i zobaczę. Z moich rozpisek wynika, że rozpoczęciu sylwestra przez Sławomira i kontynuowaniu go przez podstarzałego Thomas'a Anders'aModern Talking a następnie Martyniuka, pojawiła się pierwsza zapowiedź występu Fonsiego. Oczywiście miało to na celu wywołanie emocji, gdyż zamiast portorykańczyka pojawiła się Maryla Rodowicz, która po wyśpiewaniu ,,Czadu Maryla" bawiła się świetnie w duecie z Margaret nucąc ,,Małgośkę" oraz ,,Ale to już było" z reprezentantem Polski w 61. Konkursie Piosenki Eurowizji Michałem Szpakiem. I dopiero po nich ok. 20:40 na scenę wkroczył piosenkarz, który uraczył widownię najpopularniejszym utworem minionego roku. Zaraz po ,,Despacito", wyśpiewał ,,Corazón En La Maleta", którego niestety nawet ja nie znałem. I na tym się skończyło.
Zanim wrócił, mogliśmy posłuchać kolejno: Urszuli, Ani Wyszkoni, Eruption, Norbiego, Bayer Full, Limahl, Margaret, Uniting Nations, Zakopower, Groome z Rudą a następnie z Anią Dąbrowską, Wandy i Bandy, Sarsy, Michała Szpaka z Martą Gałuszewską, Filatov & Karas, Red Lips, Krzysztofa Cugowskiego, Rafała Brzozowskiego, samej Ani Dąbrowskiej, Boltera, znowu Modern Talking, znów Limahl'a, znów Martyniuka, znów Rodowicz, by w końcu... Wykupiony za 450 złotych latynowski muzyk o 23:50 zaśpiewał ,,Échame La Culpa", po czym po raz drugi wydudnił ,,Despacito", by w blasku fajerwerków powitać z Polakami Nowy Rok, podziękować Polsce za cudowny występ, powiedzieć jak bardzo ją kocha, poprzytulać się z Basią Kurczę-Aniołową, pogadać chwilkę z Tomkiem Karmelem i uciec... Gdzie, pieron go wie, pewnie na Krupówki wydawać swoje z łatwością zdobyte polskie nominały. Przykre, że wszyscy obrzucili go kupskiem, za to że nie zaśpiewał z własnego gardła, ale widocznie tak miał w dokumentach spisane. Polska cebula zamiast być wdzięczna, że Fonsi z masy propozycji takich jak Nowy Jork czy Londyn, wybrał malutkie, górskie miasteczko w Polsce, woli skrytykować go za to, że tylko poruszał ustami do mikrofonu. Widocznie naszych rodaków nigdy się nie uszczęśliwi.


Foto: wykonanie własne / Paint

Miłość w Zakopanem

Zamiast zajmować się sprawą, którą trudno jednoznacznie rozwiązać to powrócmy do kultowego Sławomira, który podobnie jak Fonsi, przez wielu uznawany jest za wokalistę jednego utworu. Mimo wielu innych, ciekawych i skocznych piosenek o całkiem świetnych teledyskach jak np. ,,Megiera", szampańską imrezę rozkręcił tylko jedną piosenką. W zjawiskowy sposób otworzył imprezę o 20:00, by 10 minut po północy, wyśpiewawszy po raz drugi ,,Miłość w Zakopanem" odejść, zostawiając zawiedzionych fanów.
Czemu, więc zaśpiewał tylko tę nutę z górskim miastem w tle? Wielu słuchaczy (w tym ja), liczyło po cichu na chociażby ,,Ni mom hektara", ale w takich warunkach i układach, widać że nie ma co na takie wymogi liczyć.
Klip do największego hitu Zapały dziś ok. ósmej wbił 90 mln wyświetleń co daje mu 5. miejsce na muzycznej liście polskiego YouTube, a w marcu najprawdopodobniej wbije mu 100 milionów. Ale nieważne ile by odsłon nie było, Sławomir spisał się na medal, gdyż śledząc jego występy ewidentnie było widać, że śpiewa na żywo. Dla takich artystów warto przejechać nawet setki kilometrów.

Pisowska propaganda


A dokładnie 8 267 km musiał pokonać portorykańczyk Luis Fonsi, by po raz pierwszy zawitać w Polsce.
Jak zdradzał w wywiadach, gdy dostał propozycję wystąpienia w Zakopanem i przejrzał zdjęcia, wiedział że spędzi cudowne chwile. ,,Byłem podekscytowany! Wyszukałem o nim informacji w Internecie: przepiękne, śnieżne, jak z bajki. Więc powiedziałem: Jadę!" - zdradzał w wywiadzie dla PnŚ Mateuszowi Szymkowiakowi.
Nie sposób się mu dziwić. Równy rok temu w grudniu 2016, brał udział w nagraniach do swojego największego hitu. W teledysku nie widać ani grama śniegu, w końcu Portoryko położone jest w regionie Wysp Karaibskich, gdzie klimat jest piekielnie gorący. Dlatego też żadnego zainteresowania nie wzbudziły w nim oferty sylwestrowego koncertowania w ogromnych metropoliach, tylko wraz z rodziną postanowił obrać sobie za cel świętowania najlepszego roku w jego karierze, właśnie Zakopane.
Znalazła się masa krytyków, hejterów i internautów, którzy zgodnie twiedzili, że to ustawione. Zadowolony muzyk pozował do zdjęć i pochlebiał polakom, mówiąc jaki to piękny mają kraj, że ich kocha, by po wyłączeniu kamer, skrzywić się i odejść ze sporym grymasem w kierunku walizki z ustaloną przez jego managementa kwotą.
Tak na dobrą sprawę przyjazd międzynarodowej gwiazdy do naszego kraju nie był tylko spowodowany magią zakopiańskich krain, ale bezpieczeństwem (gdyż w ogromnych miastach wielce rozwiniętych państw, mógłby obawiać się zamachu) oraz oczywiście wysoką gażą. Ale to tak na marginesie.
Odstawmy naszego ,,bohatera" na bok i zajmijmy się większymi wpadkami. Jemu należy wybaczyć, gdyż przyjazd z ojczystego, ciepłego kraju do naszej mroźnej górskiej krainy mógł być dla niego i jego głosu wstrząsem (playback pozwolił mu uniknąć powikłań związanych z bólem krtani), bo to co zrobił Uniting Nations przechodzi wszelkie pojęcie. Zapewne kojarzycie ten brytyjski zespół z piękną, złotowłosą Laurą More i kilkoma chłopakami chociażby z coveru ,,Ai No Corrida" Chaza Jankela. W Zakopanem pojawiła się chyba ona, aczkolwiek nieco odmieniona, dojrzalsza i w różowych włosach. Oraz jakiś typ obok niej, który śpiewał... głosem kobiety. Jak obejrzycie sobie filma w linku pod arykułem, to zobaczycie, że chłop o nazwisku Daz Sampson ewidentnie nie zgrywa się z podkładem, więc albo w słuchawkach leci mu inna wersja niż ta którą słyszy rzesza ludzi zgromadzona pod sceną, lub po prostu... protestuje. Tak, bo wielu internatów zna układy telewizji i organizatorów masowych imprez, którzy wymagają od wokalistów śpiewu z playbacku, a oni głodni zabawy ,,na żywo" buntują się specjalnie niepokrywając się z podkładem. Tak niestety to wygląda od zaplecza.
A jak od zaplecza wygląda sprawa przekoloryzowanego przez media rzekomego ,,Sylwestra Marzeń"?
Jeśli oglądając piękne krajobrazy gór, Krupówek i roześmianych ludzi odnosiłeś przez moment wrażenie intensywnego pragnienia teleportowania się tam wraz z rodziną to wiedz, że to... nadmuchane.
Piękna zielona Równia Krupowa przez ciągłe tańce rozhulanych imprezowiczów stała się jednym wielkim bagnem, miejsce zostało przygotowane tylko dla 10 tysięcy ludzi, a przyjechało 10 razy tyle. Spragnieni szaleństwa ludzie balowali, śpiewali i taplali się w błocie, by po ,,udanej" zabawie chodzić upici między blokami, rzucać butelkami w okna, przeklinać i załatwiać swoje potrzeby fizjologiczne, gdzie popadnie. W sumie co się dziwić jak kibli tzw. ,,Toi Toi'ów" było tyle co makiem zasiał. Pięknie rozreklamowany przez Polską Telewizję Sylwester swoje zarobił. Kurski zadowolony ocierał ręce, gdy na scenę wbił Fonsi ze swoim hitem a polskie cebulaczki narzekają, że to właśnie na taki ,,syf" idą nasze ciężko podbierane pieniążki przez rząd, jako podatki. Szczególnie wiele do narzekań mają zakopianie, bo gdy tylko ostatni imprezowicze opuścili tą zimową stolicę Polski, musieli zająć się sprzątaniem okolicznych ulic czy swoich własnych ogródków.
Nie zdzwiwiłbym się, gdyby za rok ten ,,przepiękny i cudowny" lansowany przez polskie media wielki, szampański koncert zmienił nazwę na ,,Sylwester Bagien". Zamiast wąsatego z drobną łysinką Sławusia wystąpiłby jakiś żul spod budki i zaśpiewał:


,,Patologia w Zakopanem, obudzimy się nad ranem,
Ochlany jestem ja, a Ty zaszczałaś kocyk,
Whisky parzy Twoje oczy,
tak zeszklone od północy,
Hej dziękujemy PiS, oskubał nas do cna
"


Sylwestrowe występy i inne:

1. Luis Fonsi - Despacito
2. Uniting Nations - Out Of Touch
3. Sławomir - Milość w Zakopanem
4. Zenek Martyniuk - Życie to są chwile / Oczy zielone
5. Luis Fonsi - Despacito (na żywo dla Teleexpress)
6. TOP 30 polskich hitów YT



Źródła: Wikipedia, naTemat, Wykop, YouTube, Angora
Opracowanie: własne na podstawie powyższych źródeł


Dodano: 21 stycznia 2018, 11:40
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja