Ziemia Pszemka
Uśmiechem zdobywać świat

BOTOKS [18+]

Poniższy artykuł zawiera masę bluzgów i słów powszechnie uznawanych za wulgarne. Jeśli nie są to wyrazy, będące muzyką dla Twoich uszu to od razu stąd wypie... Znaczy! Ić stunt! Bo już się zaczyna!

To już drugi w historii Pszemkoland artykuł oznaczony liczbą 18+. O ile poprzedni dotyczył nagości i erotyki i był związany z polską YouTuberką zwaną SexMasterką i jej słynnym hitem o sowie, ten będzie napakowany wulgaryzmami. W dwuletnim istnieniu strony zdarzała się masa artykułów gdzie pojawiły się przekleństwa, ale było ich na ogół maksymalnie z dwa czy trzy a w dodatku były okraszone czarnym kwadracikiem (prz  kład). Dziś zajmę się filmem znanego polskiego reżysera Patryka Vegi, kojarzonego z kinowych produkcji takich jak Pitbull czy jego telewizyjnych odsłon, który wzbudził masę kontrowersji najnowszym filmem, a więc oszczędzę sobie maskowania wulgaryzmów. Mimo, że zdarzyły się wyjątki takie jak ,,Odp na komenty", gdzie twórca komentarza podpisał się jako chuj, nie zostawiając mi wiele do wyboru, przez co musiałem użyć tego słowa bez cenzurowania, to żaden mój artykuł idący na światło publiczne, nigdy nie miał przekleństw w czystej postaci. Ale dziś to się zmieni! Film, który za chwilę poddam swojej, własnej wnikliwej analizie tonie w wulgaryzmach! A więc uliczny slang sam ciśnie się nam na usta! Zapraszam w podróż po najbardziej kontrowersyjnym filmie tego roku.
 
Szkolny wypad

Choć wydawać, by się mogło, że pójście z klasą na ten film graniczy z cudem, to jednak się udało! I można w tym momencie czuć odrazę do nauczycieli, że wożą uczniów na takie filmy, ale to właśnie młodzież nakłoniła nauczycieli na ten seans. Niech uczy się podejmowanych wyborów i skutków z nich wynikających. Żądna mocnych wrażeń moja klasa w miniony czwartek (tj. 12 października) o wpół do jedenastej zasiadła w kieleckim kinie Helios, by delektować się morzem brutalnych i sprośnych scen oraz fali bluzgów, które uderzały w nas z mocnym impetem, zostawiając (mam nadzieję), niezapomniane wrażenia i inne podejście do świata.

Mocny do bólu

Wielu z moich rówieśników, czy to starszych czy młodszych, po wyjściu z kina powtarzało wciąż te same słowa, które określały film jako: ,,Brutalny, ohydny" i obiecywali mi, że już nigdy na taki film nie pójdą. Dziwiło mnie to, bo na mnie zrobił mocne, aczkolwiek pozytywne wrażenie. Nie dlatego, że mam zryty mózg (choć to potwierdzone), ale dlatego, że doszukałem się drugiego dna, choć myślę, że jego nie trzeba ze świecą szukać. Każdy w miarę inteligentny człowiek, powinien chociaż w jakimś stopniu domyślić się, jakie tematy poruszył ,,Botoks", z jakimi problemami się styknął i jaką prawdę chciał nam przekazać. To nie był seans tylko dla głupich ludzi, którzy na słowo ,,kurwa" czy ,,chuj" skręcali się ze śmiechu. To wszystko było procesem poprzez który reżyser prowadził nas do sedna problemu, by pokazać nam jak bardzo jesteśmy upodleni poprzez swoje działania i czyny. Szczególnie pokazał tu wady polskich lekarzy, którzy robili i robią nadal masę świństw i choć widzowi, może się wydawać, że zachowania polskiej służby zdrowia są tu przerysowane i okraszone groteską, to musimy zdawać sobie sprawę, że takie sytuacje mają miejsce w naszym kraju a także i na świecie.


Ubogi język

Pisząc tę recenzję, jeśli tak wogóle można nazwać moje wypociny, staram się nie korzystać z żadnych pomocy dydaktycznych, gazet, wywiadów z reżyserem, producentami i masą innych mediów. Mimo to, by jak najlepiej zlepić to do kupy, mam przed sobą najnowszy numer ,,Angory", ,,Gościa Niedzielnego" oraz kieleckie ,,Echo Dnia". Jak wynika z jednego wywiadu, Vega jest praktykującym katolikiem, który codziennie wertuje Biblię, modli się dwa razy dziennie, o chodzeniu do kościoła nie wspominając. Jak to więc możliwe, że taki rozmodlony człowiek zdołał naszpikować w trwającym 2,5 godziny filmie masę wulgaryzmów, których być może w filmie jest ponad pół tysiąca. Jeśli wierzyć Kubie Wojewódzkiemu, który chwalił się w swoim programie że liczył wulgaryzmy, to słowo ,,kurwa" w filmie padło 87 razy. Jeśli wyobrazimy sobie, że w podobnej ilości powtykano pozostałe słowa takie jak ,,pierdolić" czy ,,jebać" dałoby nam to śmiało grubo ponad pięćset. Średnio więc w trwającym 150 minut filmie, co 3 sekundy padałoby przekleństwo. Trochę to przesadzone, bo oglądając produkcję nie czułem dialogów tylko i wyłącznie zbudowanych na wulgaryzmach, ale nieważne jak duże byłyby te liczby, trzeba uzbroić się w cierpliwość śledząc seans. Co prawda z takim słownictwem mamy do czynienia generalnie na codzień, i nawet dla takich osób jak ja, które często posługują się tym słownictwem, takie wyrazy po pewnym czasie zaczynały drażnić. Bo ileż można?!

Zabójstwo XXI wieku

Zastanówmy się jednak, o czym tak naprawdę opowiada produkcja? Sądzę, że nie trzeba tego nikomu mówić. Sam zwiastun ma już prawie 3 miliony odsłon i mówi za siebie. Ale to z jakim problemem postanowił zdarzyć się Vega nie jest chyba do końca jasne. Dla wielu film to zwykła parodia polskich medyków, realia są wyuzdane do granic możliwości, poród pokazany od najgorszej, ale jednocześnie najprawdziwszej strony oraz... aborcja. Tak, to jest to co sprawiło, że spadła na film ogromna krytyka, bowiem reżyser w swojej sztuce wyraźnie pokazuje, że płód to człowiek, że to zabójstwo na równi z innymi, pokazał jak obchodzą się z noworodkami w klinikach aborcyjnych, pokazał co robią z nimi lekarze, nie owijał w bawełnę, ale szczerze do bólu przytoczył ten problem. I pokazał być może tym zatwardziałym matkom, czynnie uczestniczącym w tzw. ,,czarnych marszach", że to nie jest żaden zabieg, ale zabójstwo dzisiejszych czasów, które w wielu państwach jest legalne i tak zwyczajne, że nie robi najmniejszego wrażenia. Aż dziw, że płodem można tak manipulować, jakby czymkolwiek się różnił od rozwiniętego niemowlaka.
 
Strzał w dziesiątkę

Dla mnie film śmiało zasługuje na mocne 10. I choć starałem się znaleźć w nim jakieś minusy, to jednak każde przegięcie tzw. pałki nadawało produkcji większego sensu i widocznej wyrazistości. ,,Jestem przekonany, że kiedy ten film wejdzie do kin, nastąpi potężne trzęsienie ziemi i skończy się na debacie publicznej." - mówił Vega w wywiadach. Skoro, więc większość moich znajomych twierdzi, że film zrył im psychikę i nie mogą się otrząsnąć z tego co widzieli to znaczy, że osiągnął swój cel. Pokazał, że aborcja nie jest tym czym myśleliśmy do tej pory, jest niszczeniem sumień matek i lekarzy, zaczątkiem ludzkiej znieczulicy, problemów psychicznych, depresji i innego patrzenia na niepoczęte stworzenia boże. Jeśli niszczymy życie już w zarodku, to nie wróży to nic dobrego dla losu ludzkości.

Okiem filmowca

Pod względem filmowym, czyli biorąc pod uwagę wszelkie kadry, ujęcia z drona, malownicze krajobrazy, produkcja wypada mistrzowsko. Ujęcia szpitala, w którym zebrano wszystkie patologiczne przypadki, jakie się wydarzyły w ciągu 10 lat, na tle warszawskich wieżowców, piękne kadry Paryża, Kopenhagi to tylko przedsionek kulis realizacji, bowiem zdjęcia realizowano także na afrykańskich pustyniach w Kenii.

Czy to wszystko sprawi, że widz po wyjściu z kina spojrzy na ludzkie życie bardziej odpowiedzialnie i zda sobie sprawę z jego świętości? Czy usłyszy wołanie Boga, który usilnie stara się dać życie nowym osobnikom, którzy są gładzeni już w łonie przez matki, którym nie chciało się zabezpieczyć, bo zależało im tylko na jednorazowym ruchaniu a nie na stworzeniu więzi i radzeniu sobie z problemem macierzyństwa?
Ostatnia scena filmu, wzrusza do łez a przynajmniej poruszyła mnie. Grana przez Agnieszkę Dygant postać Beaty lekarki SOR-u, poznaje czym jest prawdziwe szczęście, że tkwi ono w sprawach zupełnie innych niż płytkich przyjemnościach, że szalka przechyla się w stronę światła, którym jest życie, odpychając mrok i ciemność śmierci.

Bo chyba każdy chce żyć, prawda?



Dodano: 22 października 2017, 22:00
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja