Ziemia Pszemka
Uśmiechem zdobywać świat

Cyber spotkanie

,,Ech! Kolejny wpis o spotkaniu tego przygłupa z YouTuberem! Czy on naprawdę ma aż tak bezwartościowe życie?" - pomyślisz sobie zapewne, po raz kolejny odwiedzając moją stronę o wdzięcznej nazwie Pszemkoland.
Cóż... Faktycznie! Drugi raz z rzędu artykuł o moich wagarach i spotykaniu znanych ,,gwiazd Internetu". To musi być nudne. Tymbardziej, że za moment święta. A ja właśnie postawiłem sobie wyzwanie, by zdążyć przed nimi i opublikować wszystkie moje spotkania. Zwłaszcza, że w poprzednim artykule obiecałem, że kolejny artykuł będzie relacją ze spotkania z wąsatą gwiazdą polskiego YouTube.
Oto więc przed wami ostatni wpis w tym roku dotyczący moich wyjazdów do stolicy.

Podobny początek

Jeśli chodzi o organizację wyjazdu wszystko odbyło się na podobnej zasadzie co w poprzednim artykule. Jedyna różnica jest taka, że to ja znalazłem informacje o Tourne Cyber Mariana a nie jak poprzednio, kolega o Grand Video Awards. Śledziłem systematycznie jego FB (w sensie Cyber Mariana, nie kolegi), więc gdy zobaczyłem jego najnowszy post z informacją, że rusza w Polskę lokować swoją książkę, wiedziałem, że nie mogę przegapić tego wydarzenia. To już 8 listopada! Po prostu muszę tam być!

2 godziny niepokoju

Cyber Marian w najbliższym czasie miał odwiedzić takie miasta jak: Warszawa, Rzeszów, Kraków czy Gdańsk.
Oczywiście jako pierwsza na liście odwiedzin pojawiła się Warszawa a mi się w niej tak spodobało i tyle miejsc poznałem podczas poprzednich wypraw, że stwierdziliśmy zgodnie z kumplem, iż to najlepszy wybór.
Początkowo bałem się, że z wyjazdu będą sznurki czy tam nici, bo gdy dotarłem na umówione miejsce z kolegą, jego tam nie było. Wydzwaniałem i pisałem, wierząc głęboko, że w końcu się odezwie, niestety bez skutku.
Był mi bardzo potrzebny, gdyż znał stolicę lepiej niż ja: rozkłady jazdy, kursy, pociągi. Wiedział, gdzie i jaki trzeba kupić bilet, do jakiego autobusu wsiąść i gdzie wysiąść by się dostać w upragnione miejsce. Bez niego zginąłbym w tym wielkim mieście. Pragnąłem wyruszyć więc sam, zgrywając wszelakie navigatory na komórkę, aplikacje oraz sprawdzając przewoźniki. Bardzo zależało mi na wyjeździe, więc jeśli kolega by się nie zjawił, wyruszyłbym sam, ryzykując życiową zgubą. Na szczęście przybył a ja poinformowawszy go o wyprawie i planach, metodą manipulacji zachęciłem do wspólnego wyjazdu. Tak! Wyruszyliśmy razem!

O zachodzie Słońca

Tego etapu podróży nie muszę chyba po raz kolejny wspominać.
Tak jak poprzednim razem, także i teraz jechaliśmy 3 godziny autobusem, mając w uszach słuchawki (nie na uszach! na uszach ma się nauszne, a w uszach douszne) i nieco przysypiając. Tego dnia Słońce miało zajść o godzinie 15:54 a my szczęśliwym trafem w okolicach 16:00 wraz z zachodem Słońca wjechaliśmy do wielkiego miasta jakim jest Warszawa. Spotkanie miało się zacząć o 18:00, ale najlepiej jest być tam chociaż pół godziny przed czasem, by nie stać w kolejkach. Oj! Nie wiem czy się wyrobimy!

Na miejscu

Wysiedliśmy na Dworcu Zachodnim skąd musieliśmy się przedostać MKSem do Placu Unii City Shopping. Piechotą nie dałoby rady, szlibyśmy godzinę. Ale nie ma co się przejmować, w Warszawie autobusy jeżdżą co kilkanaście minut i już po chwili siedzieliśmy w ciepłym pojeździe, podziwiając uroki Warszawy nocą.
Wysiedliśmy przed samym budynkiem i prędziutko przechodząc po pasach pognaliśmy w stronę wejścia.
Była godzina 17:41 kiedy znaleźliśmy się w środku zupełnie zdezorientowani.
Meet Up miał się odbyć w Empiku. Ta! I weź tu znajdź! Nie pomogły nawet ekrany porozsiewane po terenie budynku, które tylko pokazywały pogodę. Zjechaliśmy ruchomymi schodami niżej i zastaliśmy rozstawioną małą scenę, coś w rodzaju podwyższenia, dwa sporej wielkości głośniki i plakaty z napisem ,,Dziś tak bardziej".
O kruca! Przecież to jest to!


Cyber przeżycie

Zaszliśmy do Empiku, by kupić książkę. Znaczy ja poszedłem, bo koledze nie zależało, więc został przed sklepem. Ja natomiast wszedłem i aż serce uderzyło w moje żebra! Zastałem w środku taki oto widok!
Cóż... Cyber Marian na żywo wygląda zupełnie inaczej! Taki jakby chudszy, wyższy. 
By nie przeszkadzać w trakcie przeprowadzania wywiadu, nie podchodziłem do półki, by sięgnąć po książkę tylko poprosiłem całkiem miłą ekspedientkę o towar.
Wyszliśmy z Able pod roztawioną scenkę. No i na pierona był mi ten stres, że nie zdążymy skoro jest już 18:05 i nic się nie dzie... O! Idzie! Cyber Marian wszedł na scenę i zaczął się z nami witać zachwalając książkę. Znaczy nie tyle zachwalając, co po prostu zwyczajnie opowiadał o niej, by zachęcić do czytania. Właściwie to jego wydawca rozpoczął przemówienie, po którym każdy kto miał jakieś pytanie do YouTubera otrzymywał od tego wydawcy na chwilę mikrofon. Spytałem go: ,,Kaj zakrywasz pysk?" oczywiście używając kulturalnych zwrotów, ale Cyber Marian sprytnie wydrążył temat zwinnie uciekając od pytania.
Po paru innych pierdołach przyszedł czas na fotki, autografy na książce i rozmowy. Dał mi dedykację na moje prawdziwe imię i nazwisko, bym mógł kiedyś pokazać to wszystko swym dzieciom (jeśli se znajdę kobitę).
Po czym zacząłem go z moim Able zagadywać i chyba gadaliśmy najdłużej ze wszystkich, bo jakieś 2 minuty.
Spytaliśmy się go czy nie męczy go taki zapierdziel, ciągłe jeżdżenie tu i tam by coś nagrać, prowadzenie stron, fejsbuków, twitterów, instagramów itd. Powiedział, że: ,,Jak coś się lubi robić, to sprawia to przyjemność!"
Gdy to usłyszałem pomyślałem o mojej stronie. Niby męczy mnie jej prowadzenie a wciąż coś nowego dodaję.
Po rozmowie poczęliśmy się zbierać na autobus. Może zdążymy na ten o 20:00?  Ja jednak zaproponowałem kumplowi, byśmy zostali na noc w Warszawie. I tak jak to było 27 października, czekaliśmy kilka godzin na dworcu (ok. 00:00 - 03:00) na przyjazd powrotnego pociągu.

Długi weekend


Nie było mnie w szkole we wtorek i środę. A tu po tym wszystkim jeszcze dwa dni i... Huuura! Weekend!
Wróciwszy 9 listopada do domu na godzinę 15:30, oczywiście nie zastałem rodziców zadowolonych.
Nie było mnie w domu jakieś 32,5 godziny, spieprzyłem ponad 350 polskich pieniędzy i dwa dni szkolne poszły w pi... Khekhem! W piach!
Porównując to do poprzedniej wyprawy, byłem poza domem krócej o pół godziny a hajsu roztrwoniłem więcej o jakąś setkę. Lekcji opuściłem tyle samo.

Podsumowywując, jeśli tak dalej pójdzie to kolejny rok szkolny będę musiał zacząć od nowa. Oby nie, gdyż od przyszłego roku ma wejść w życie ustawa o likwidacji gimnazjów a wprowadzeniu 8-letnich podstawówek, 5-letnich techników i 4-letnich liceów przez co grozi mi dodatkowy rok. Uchowaj mnie Boże przed tym złem! Inaczej nigdy nie zostanę YouTuberem!


Linki i powiązane artykuły:

1. Galeria zdjęć
2. Noc YouTuberów
3. Spotkanie z Masnym


A i właśnie! À propos Boga. Kolejny artykuł w Wigilię!
Będzie świątecznie, będzie wesoło, będzie Pszemkowo!


Do zobaczenia! 


Dodano: 22 grudnia 2016, 02:00
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja