Ziemia Pszemka
Uśmiechem zdobywać świat

Najlepszy

Będąc w ostatnim czasie nękany przez pewnego chłopaka w szkole, który doczepił się do mnie jak do nikogo innego, postanowiłem napisać dość mocny artykuł. Artykuł związany z seansem na którym było mi dane być wraz ze szkolnymi ziomkami 30 listopada. I choć mocnym filmem można nazwać ,,Botoks", który oglądaliśmy dwa miesiące temu, to jednak ten, który widzieliśmy w ostatni dzień listopada poruszył w nas wszystko. Sprawił, że nie tylko się śmialiśmy, ale dotknął naszych wnętrz. I myślę, że po części przemienił wielu z nas.


Trudne życie

Powiedzenie, że życie jest trudne zna każdy z nas i dopiero z wiekiem uświadamiamy sobie, że problemów mamy coraz więcej, obowiązki wymagają większego od nas wkładu a samo życie tak nas przytłacza, że aż chce się zwątpić, czy ma to jakikolwiek sens, skoro śmierć tak czy siak kiedyś nas dopadnie.
Nie jestem osobą doświadczoną przez życie, choć w ostatnim czasie zacząłem sięgać po browarki, to jednak widzę, że znalezienie dobrego oparcia, które pozwoli nam dobrze wykorzystać dar życia jest dosyć ważne.
Polski film, którego premiera odbyła się równy miesiąc temu, bo 17 listopada, jest nie tyle dobry, co potrafi zmienić podejście zwykłego człowieka do pewnym spraw. Zachwyca o tyle, że był oparty na prawdziwej historii.

Na samym dnie

Jerzy Górski, bo to on jest bohaterem filmu, swoim wyczynem zachwycił świat, ale w Polsce pozostaje postacią praktycznie nieznaną. W sumie nic dziwnego, bo w to co zrobił to jakoś do końca nie chce się wierzyć. A pokrótce, to kim był? No, cóż. Były lata 70. XX wieku. Gościu był takim typowym nastolatkiem, który aż za bardzo posunął się w swoich błędach, zgubił się cholernie, nie wiedział jak żyć i myślał, że różnorakie używki pomogą mu lepiej funkcjonować. Młody chłopak w wieku 15stu lat, po raz pierwszy zażył narkotyku. I tak sobie ćpał przez 12 lat, wypalając papieroski, popijąc co drugą kreskę heroiny alkoholem, uprawiając seks z przypadkowymi laskami, co doprowadziło go do bezsensu. Wielokrotnie próbował się zabić, wieszając się na różnych kablach, nacinając sobie skórę wszelkimi dostępnymi nożami czy żyletką a nawet próbował zjeść bułkę, która niestety nie była ani z wędliną, ani z masłem, tylko z włożoną między kromki łyżką. I choć najprościej byłoby w tym przypadku faktycznie zakończyć swoje ch#jowe życie, bo nikt nie byłby w stanie z tego wyjść to jednak on wiedział, że życie ma jedno, że musi stoczyć walkę z samym sobą, ze swoimi nałogami, własnymi demonami i... wygrać. 


Double Ironman

Ale co wygrał? No, w sumie to życie, bo mógłby się powiesić, twierdząc że j#bać to, g#wno mi to da, to on jak sam obecnie powtarza w wywiadach, nie poddał się i znalazł sobie nowy nałóg. Bo żeby z czegoś wyjść trzeba mieć jakiś zamiennik. I tym jego ,,nowym" nałogiem stał się sport. Znalazł się Monarze, słynnej w tamtych czasach placówce walczącej z uzależnieniami i problemami społecznymi ludzi, gdzie wiele postawione było na sport. To okazało się być wielkim ratunkiem dla chłopaka i stało się jego pasją i wybawieniem od bezsensu, na tyle by wyrwać się z kręgu uzależnień i wygrać najbardziej trudną dyscyplinę sportową, zwaną triathlonem. W zależności od rodzaju, dystansy są większe lub mniejsze, ale zawsze obejmują kolejno trzy sporty: pływanie, jazdę rowerem i bieg. Bohater filmu wystartował w Double Ironman, czyli po polsku mówiąc w podwójnym ironmanie, który po przeliczeniu daje: 7,6 km pływania, 360 km jazdy rowerem i 84 km biegu. Jaką trzeba mieć siłę po tylu przejściach, by wziąść w czymś takim udział i ukończyć, bo Górski dobiegł do mety... Pierwszy! i udowodnił wszystkim, że jest najlepszy.

Walka ze sobą

Nie będę się długo rozpisywał, gdyż niewiele to da. Najlepiej pójść na filma i przekonać się samemu, ile człowiek jest w stanie zrobić w życiu. Genialna produkcja w reżyserii Łukasza Palkowskiego o wspaniałej obsadzie z Jakubem Gierszałem w roli głównej, którego możecie kojarzyć z takich filmów jak np. ,,Sala samobójców". Wielu moich ziomeczków po wyjściu z kina płakało, zwierzając się sobie nawzajem jak bardzo chcą zmienić swoje życie. Następnego dnia widziałem ich pod szkołą z papierosami w ustach i browarem w ręku. Zapał i motywacja zgasły niczym ostatni niedopałek leżący w świeżo skoszonej trawie. I w sumie nic dziwnego. Dziś kiedy mija 2 tygodnie od seansu, siedzę przed komputerem i dolewam sobie do szklanki kolejną puszkę piwa. Rodzice bezradni i ja również, bo choć wydawało się, że będzie pięknie, to szatan postanowił uderzyć z potrójną siłą. Osłabiony, powoli czołgam się do łóżka, włączam porno i kładę łapska tam gdzie nie powinienem oddając się błogości. Popielniczka poczerniała, wszędzie walają się puste opakowania po chipsach. Wydawać, by się mogło, że nigdy nie jest za późno na zmianę swojego życia. Owszem, ale uzależnienie gdy zawładnie Twoim umysłem najczęściej zostaje tam na zawsze. Nawet, gdy wyjdziesz z bagna, odcisnęło się piętno, z którym do usranej śmierci trzeba będzie walczyć. Choć czasami sobie myślę... Po co?

Czy po śmierci czeka na nas za to jakaś nagroda?


Dodano: 17 grudnia 2017, 23:00
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja